środa, 3 sierpnia 2011

Nie daję rady...

Kochani,
Wiem, że obiecałam Wam bolerko i zdjęcia, i w ogóle, ale nie mam siły. Na nic. Na robótki też. Jak jeszcze niedawno mnie relaksowały, tak teraz nic nie może mi pomóc.
Bardzo stresuje mnie sytuacja z mieszkaniem. Ani zostać, ani znaleźć. Trochę taka beznadzieja. Jestem w takim stresie, że aż się pochorowałam. Nie mogę spać ani jeść, a presja jest. Już na prawdę nie daję rady. Nerwica, która dała mi spokój na jakiś czas, teraz daje o sobie silnie znać.
Może nie wypada o tym pisać, ale lepiej niż dusić w sobie. Muszę się Wam pożalić, bo nie za bardzo mam z kim pogadać.
Proszę, trzymajcie za mnie kciuki, módlcie się, bo co dzień jest gorzej zamiast lepiej, i dalej zamiast bliżej. Nie mam spokoju i wakacji, a praca magisterska się nie pisze.
I nie wiem, jak długo tak pociągnę... Jak długo tak dam radę walczyć. Najbardziej sama ze sobą o wszystko, co robię.

Ściskam Was serdecznie,
Rozchorowana Mysza

3 komentarze:

  1. Dasz radę. Trzymam kciuki i przesyłam dużo dobrej energii. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mysza, trzymaj się! Pogoń nerwicę za góry-lasy! Mieszkanie się znajdzie. Robota pójdzie do przodu. Będzie dobrze, bo gorzej już było!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja właśnie miałam Cię pytać jak znaleźć mieszkanie w K. bo córa też ma z tym problem. Więc trzymam za Cię również kciuki i uszy do góry.

    OdpowiedzUsuń