sobota, 10 września 2011

Po rozum do głowy...

Kochani,

Nie było mnie tak dawno, że ho, ho. Jednak starałam się zaglądać do Was i zostawiać czasem moje ślady.
Nie działo się u mnie za dobrze ostatnio. I nie wiem, czy to przez inne osoby, czy przeze mnie samą. W końcu poszłam po rozum do głowy. A właściwie został on mi przemocą wtłoczony przez pewna Osobę, której jestem wdzięczna za to, że choć zna mnie tak krótko, to wyciągnęła pomocną dłoń. Zapowiada się dalsze wtłaczanie Rozumku. I to nie tylko przez tą Osobę. Tak chyba mają ci, którzy wiecznie martwią się o innych, że potem trzeba im łopatą nakładać i pchać trochę w kierunku siebie.
No to się posłuchałam. Najpierw poszłam do okulisty i nabyłam nowe okularki, co odkładałam od dobrych dwóch lat. A potem do pana dra. A., żeby mi zrobił z głową porządek. No i się zaczęło. Trzymajcie kciuki, żeby to moje Rozumkowanie i porządki w przyłbicy nie zakończyły się, zanim się zaczną tak naprawdę. :)

Ale dosyć smęcenia. Obiecałam porcjować zdjęcia z mojego sierpniowego wypadu do domciu. Tym razem przedstawiam trójkę nowych obywateli:
Wszystkie trzy niemiłosierne zbóje, ale kochane bardzo. Szukamy, komu oddać w dobre ręce. Jak na moich Dziadków trzy kociątka to za dużo :) Z tego, co słyszałam jednego bierze nasza serdeczna sąsiadka. Mi się najbardziej podoba ten, co na pierwszym zdjęciu się ogląda. Ma najładniejsze futerko w ciekawe plamki i jest największy bystrzak. :)
Obiecywałam, obiecywałam i nic, więc teraz pokazuję, co mam na tapecie robótkowej.

 Sweterek-kimono ze śliwkowego Kocurka. Robiony całkowicie "z czapy", bez żadnego wykroju, bo nie umiem ich czytać :) Chętnie się gdzieś kiedyś poinstruuję w tej materii. To co na zdjęciu, to góra robiona w poprzek, rękaw i karczek (przód i tył na raz). Druty 4,5 żyłka 80.

 Pantera śnieżna xxx. Dla mojego brata. Robi się już także X czasu. Może wreszcie skończę. Ma być poducha z panterą, ale się jeszcze zobaczy. Głowa dużej pantery prawie już, jeszcze tylko maleństwo.

No i na koniec moja pierwsza próbka serwety na drutach. Jak widać, robi się. Zechcę skończyć niedługo, bo nici na dalszą część już są.
Przydługi ten post bardzo.
Dziękuję wszystkim za odwiedziny i pozostawiane miłe słowa, które są dla mnie bezcenne.

Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie,
Mysza

2 komentarze:

  1. Nie wierzę własnym oczom i zastanawiam się któż jest tak zdolny, że potrafił znaleźć argumenty, których Ty nie podważyłaś i w dodatku posłuchałaś jej rady. : )
    Cieszę się, że takie zmiany u Ciebie.
    Życzę wytrwałości w leczeniu i produkcji nowych dzieł.
    Pozdrawiam,
    Kasia.

    OdpowiedzUsuń